Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
że koło młyna spadł prawdziwy aroplan.
- Eee. A jak wyglądał?
- No... Taki wielki jak łódka. Po bokach były okienka okrągłe. Całą noc bałem się podejść do niego. Leżał na piasku i nic.
- To nieprawdziwy samolot. Prawdziwy jest większy.
- Jej Bohu, prawdziwy. Z cementu miał maszynę.
- Ech ty, kacap.
- Ja nie kacap, ja katolik.
- Prawdziwy samolot jest wielki jak dom.
- Jak który?
- No... Jak nasz.
- Jej Bohu - Salisz zaczął drżeć niebezpiecznie. Chciwie bódł oczami Polka. - A jest taki wielki jak dom Małpowskich?
- Pewnie gdzieś jest. Pastuch nerwowo jął poprawiać odzienie, ruszał szybko prawym barkiem i nie spuszczał wzroku z kolegi.
- Byłem wczoraj
że koło młyna spadł prawdziwy aroplan.<br>- Eee. A jak wyglądał?<br>- No... Taki wielki jak łódka. Po bokach były okienka okrągłe. Całą noc bałem się podejść do niego. Leżał na piasku i nic.<br>- To nieprawdziwy samolot. Prawdziwy jest większy.<br>- Jej Bohu, prawdziwy. Z cementu miał maszynę.<br>- Ech ty, kacap.<br>- Ja nie kacap, ja katolik.<br>- Prawdziwy samolot jest wielki jak dom.<br>- Jak który?<br>- No... Jak nasz.<br>- Jej Bohu - Salisz zaczął drżeć niebezpiecznie. Chciwie bódł oczami Polka. - A jest taki wielki jak dom Małpowskich?<br>- Pewnie gdzieś jest. Pastuch nerwowo jął poprawiać odzienie, ruszał szybko prawym barkiem i nie spuszczał wzroku z kolegi.<br>- Byłem wczoraj
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego