Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
zmysły!
Inna rzecz, konkludowaniem, że ten, - kto przeżył iluminację
zwaną obłędem... winien wszystko, co wie, na zawsze zatrzymać przy
sobie, a z depozytu tej wiedzy korzystać z wielką roztropnością.
Albowiem jest człowiekiem wybranym i napiętnują go natychmiast, ledwie zdoła
się przyznać do charyzmy.
Nawet przed pokrewną mi duszą, markizem z kacetu, nie mogłem
ujawnić w pełni tego, co wiem.
Natomiast mogłem coś mu zasugerować w formie przypowieści o sobie
samym, gdy wiłem się przywiązany do masztu w czarną noc.

W stanie oschłości duszy, tak przeraźliwie znanym mistykom.
- Ja się rozwiązałem, wiesz?
Udało mi się zębami rozwiązać pęta na ręce...
A kiedy
zmysły!<br> Inna rzecz, konkludowaniem, że ten, - kto przeżył iluminację<br>zwaną obłędem... winien wszystko, co wie, na zawsze zatrzymać przy<br>sobie, a z depozytu tej wiedzy korzystać z wielką roztropnością.<br> Albowiem jest człowiekiem wybranym i napiętnują go natychmiast, ledwie zdoła <br>się przyznać do charyzmy.<br> Nawet przed pokrewną mi duszą, markizem z kacetu, nie mogłem<br>ujawnić w pełni tego, co wiem.<br> Natomiast mogłem coś mu zasugerować w formie przypowieści o sobie<br>samym, gdy wiłem się przywiązany do masztu w czarną noc.<br> &lt;page nr=176&gt;<br> W stanie oschłości duszy, tak przeraźliwie znanym mistykom.<br> - Ja się rozwiązałem, wiesz?<br> Udało mi się zębami rozwiązać pęta na ręce...<br> A kiedy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego