Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
Masz końskie zdrowie - mruknął.
- Tak, mam końskie zdrowie - powtórzyłem za nim.
- Więc bądź łaskaw odprowadzić mnie do łóżka.
- Tak - zgodził się.
- Oczywiście.
Objął mnie wpół, całą drogę troskliwie podtrzymywał.
Słaniając się, powłócząc nogami, mimo wszystko starałem się mu
ulżyć.

Więc raczej szedłem, posuwałem się, niż byłem wleczony.
Lecz człowiek z kacetu, który zawsze oszczędzał energię, musiał
nią teraz szafować.
Uważałem to za nadużycie, którego na nim się dopuszczam - ja, całe życie strzegący
się przed tym, żeby nie zyskać niczego cudzym
kosztem.
Chudy markiz dźwigał chuderlaka cięższego o wszystkie wyrzuty
sumienia, skórę i kości, starającego się jeszcze poruszać, aby -
dopóki żyje - nie
Masz końskie zdrowie - mruknął.<br> - Tak, mam końskie zdrowie - powtórzyłem za nim.<br> - Więc bądź łaskaw odprowadzić mnie do łóżka.<br> - Tak - zgodził się.<br> - Oczywiście.<br> Objął mnie wpół, całą drogę troskliwie podtrzymywał.<br> Słaniając się, powłócząc nogami, mimo wszystko starałem się mu<br>ulżyć.<br> &lt;page nr=179&gt;<br> Więc raczej szedłem, posuwałem się, niż byłem wleczony.<br> Lecz człowiek z kacetu, który zawsze oszczędzał energię, musiał<br>nią teraz szafować.<br> Uważałem to za nadużycie, którego na nim się dopuszczam - ja, całe życie strzegący <br>się przed tym, żeby nie zyskać niczego cudzym<br>kosztem.<br> Chudy markiz dźwigał chuderlaka cięższego o wszystkie wyrzuty<br>sumienia, skórę i kości, starającego się jeszcze poruszać, aby -<br>dopóki żyje - nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego