Masz końskie zdrowie - mruknął.<br> - Tak, mam końskie zdrowie - powtórzyłem za nim.<br> - Więc bądź łaskaw odprowadzić mnie do łóżka.<br> - Tak - zgodził się.<br> - Oczywiście.<br> Objął mnie wpół, całą drogę troskliwie podtrzymywał.<br> Słaniając się, powłócząc nogami, mimo wszystko starałem się mu<br>ulżyć.<br> <page nr=179><br> Więc raczej szedłem, posuwałem się, niż byłem wleczony.<br> Lecz człowiek z kacetu, który zawsze oszczędzał energię, musiał<br>nią teraz szafować.<br> Uważałem to za nadużycie, którego na nim się dopuszczam - ja, całe życie strzegący <br>się przed tym, żeby nie zyskać niczego cudzym<br>kosztem.<br> Chudy markiz dźwigał chuderlaka cięższego o wszystkie wyrzuty<br>sumienia, skórę i kości, starającego się jeszcze poruszać, aby -<br>dopóki żyje - nie