Wojna, Konstanty, wojna - oto moja choroba.<br>- Bo też ty zanadto wszystko bierzesz do serca. Z takim maślanym sercem, z taką jedwabną duszą powinieneś być secesyjnym poetą, a nie ekonomistą.<br>Zakasłał się i dmuchnął iskrami z fajki. W pokoju było prawie zupełnie ciemno, tylko mizerny krążek światła tańczył na suficie. W kącie stał przylepiony do kaflowego pieca mały, żelazny piecyk i mżył ogniem. Matka podrzuciła wiórów. W piecyku zadudniło, rura łącząca go z wielkim piecem na chwilę stała się czerwona, zapłonęły na jej powierzchni maleńkie ogniki, to spalał się drzewny kurz. Ojciec wyciągał dłonie i ogrzewał je, wydawało się, że goni gestem