Telewizja publiczna była zachwycona, podpisała ze scenarzystą umowę, a nawet zapłaciła obie raty honorarium, co jest zwyczajowo równoznaczne z przyjęciem projektu do realizacji. Ale film nie powstał. "Dzisiaj dochód przynoszą seriale, po co jeszcze filmy?" - mówi rozżalony Stawiński, kiedy pytam go o losy scenariusza.<br><br>W TVP zaszły ostatnio poważne zmiany kadrowe, trudno więc dzisiaj ustalić, kto zamawiał, a kto odrzucał. A może odpowiedź tkwi w samym scenariuszu napisanym przez Stawińskiego? Przeczytałem scenariusz i nabrałem podejrzenia, graniczącego z pewnością, iż strona zamawiająca spodziewała się czegoś innego. Pewnie - że będzie to kolejna wersja "Kanału". Tymczasem autor zatytułował projekt roboczo "Przed powstaniem", co jest