remontu leśniczówki. Kiedy nadleśniczy, młody chłopak świeżo po studiach, przywiózł go tutaj służbowym łazikiem, dom przedstawiał opłakany widok. Miejscowa ludność wyszabrowała co tylko się dało, powyrywane były futryny w oknach, drzwi, nawet ozdobną mozaikę w łazience poniszczono, chyba dla samej przyjemności niszczenia ktoś ją porozbijał młotkiem. Na szczęście przetrwały piece kaflowe, stare i bardzo piękne, ukradziono tylko kute w żelazie drzwiczki. Nadleśniczy ogarnął to wszystko wzrokiem i ze smętną miną zaproponował, żeby poszukać innego domu. Było ich kilka w okolicy. Ale Tadeusz spojrzał na ścianę wysokich świerków za oknem i powiedział:<br>- Zostaję tutaj. <br>Jego młody przełożony, jak się okazało poznaniak, dał