Zaduszkach, kiedy to na ulicach leżał już pierwszy, wczesny tego roku śnieg, późnym popołudniem przy jego drzwiach zadźwięczał dzwonek. O tej porze zdarzało się to rzadko - nie bardzo miał go kto odwiedzać. Zaciekawiony otworzył - w drzwiach stała Anka. Mokre włosy, rozmazany makijaż, czerwone od zimna ręce.<br>- Wejdź szybko, siadaj przy kaloryferze. Zaraz wstawiam herbatę.<br>- Ja zrobię. Pokaż gdzie masz kuchnię. I lodówkę, bo przyniosłam trochę rzeczy.<br>O nic nie pytał, póki z parującym kubkiem w rękach nie siadła naprzeciwko niego w głębokim, obszernym fotelu. Buty zrzuciła już w korytarzu, odmówiła przyjęcia "gościnnych" papuci i swoim zwyczajem siadła bokiem, podkurczając nogi pod