Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
potrafię przejąć się nowym, bo dotychczasowe nie ma jeszcze zamiaru ustąpić". Przymknął oczy, a proboszcz już zdążył wyjąć spod kirów ogromną karafkę, ale zamiast sobie golnąć, leje chojnie zieleniutką piołunówkę, dyngusem ją leje na posadzkę kaplicy że pisk! bo po kostki w alkoholu dziewuszki jerozolimskie. Suknie unoszą i w kościelnej kałuży wesoło ciapkają i podskakują, aż na obrazy pryska!
Na stopniach kamiennych zawahał się. Wrócić do kaplicy, czy patrzeć na niebo popołudniowe, na obłoki o podejrzanej naraz białości, popękane jak piec kaflowy na pięterku. Poczucie nagłej bezdomności. Wyjechać, żeby poprzednie nadal trwało. Jedyne.
Wymijał mieszkańców. Auto czarne i długie stanęło przed
potrafię przejąć się nowym, bo dotychczasowe nie ma jeszcze zamiaru ustąpić". Przymknął oczy, a proboszcz już zdążył wyjąć spod kirów ogromną karafkę, ale zamiast sobie golnąć, leje chojnie zieleniutką piołunówkę, dyngusem ją leje na posadzkę kaplicy że pisk! bo po kostki w alkoholu dziewuszki jerozolimskie. Suknie unoszą i w kościelnej kałuży wesoło ciapkają i podskakują, aż na obrazy pryska! <br>Na stopniach kamiennych zawahał się. Wrócić do kaplicy, czy patrzeć na niebo popołudniowe, na obłoki o podejrzanej naraz białości, popękane jak piec kaflowy na pięterku. Poczucie nagłej bezdomności. Wyjechać, żeby poprzednie nadal trwało. Jedyne. <br>Wymijał mieszkańców. Auto czarne i długie stanęło przed
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego