narzekał. Rozpoznał pistolet w dłoni motocyklisty nawet wcześniej niż ci, do których strzelano. Dwóch pierwszych strzałów nie dało się odnotować z tej odległości, ale trzeci już tak - błysk przy wylocie lufy ukazał się na tle zacienionego kawałka szosy.<br>Nawet Andrzej, zmiennik szofera, mało przytomny po ostatniej turze i zajęty smarowaniem kanapek, zauważył, co się dzieje.<br>- Jeeezu - jęknął, bardziej z podziwu niż ze zgrozy. Miał dwadzieścia lat i, zdaniem Kowalczuka, zielono w głowie. - Widział to pan, panie Zdziśku?!<br>Ich mocno przechodzony man sunął na północ skromną sześćdziesiątką. Motocyklista też zwolnił, choć nie tak, jak ostrzelana, pozostawiona z tyłu limuzyna. Było jeszcze dużo