się swej <br>kuracji. Na co leczyła się ciocia Kazia, tego już nie <br>pamiętam, ale pamiętam, że był to właśnie <br>cały splot chorób, a leczenie było niezmiernie skomplikowane. <br>Od rana do wieczora ciocia Kazia piła jakieś ziółka <br>i połykała jakieś proszki, przy czym po jednych chodziła, <br>po innych kładła się na kanapie, po jeszcze innych <br>nakrywała się kołdrami i kocami, żeby się wypocić. <br>Oprócz tego robiła sobie ciągle jakieś okłady, <br>kąpiele i natryski i była tym wszystkim tak bardzo zajęta, <br>że tylko od czasu do czasu zaglądała na chwilę do <br>mnie, żeby pocałować mnie w czoło i sprawdzić, <br>czy nie mam czasem