Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 25
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1980
naszą przyczepę. Co prawda z terenu bazy też czasem różne rzeczy giną. Na przykład ukradziono traktor! I to musiano wyciągnąć go dźwigiem przez mur, bo brama była zamknięta!
- O, chyba idzie ten kierowca...
- Tak, klient zapłacił mu tam, przy bramie. A teraz niech pani patrzy, co się będzie działo. Poszedł kanister z benzyną?! Poszedł! Ciach i po wszystkim! Teraz może wjechać na bazę. 200 zł już ma!
Na następną transakcję nie musimy długo czekać. Przy samochodzie, zaparkowanym koło wjazdu na teren bazy, pojawiała się konewka z benzyną. Podchodzę do właściciela samochodu. Oczywiście to nie on wyniósł benzynę, nie widział, kto to
naszą przyczepę. Co prawda z terenu bazy też czasem różne rzeczy giną. Na przykład ukradziono traktor! I to musiano wyciągnąć go dźwigiem przez mur, bo brama była zamknięta! <br>- O, chyba idzie ten kierowca... <br>- Tak, klient zapłacił mu tam, przy bramie. A teraz niech pani patrzy, co się będzie działo. Poszedł kanister z benzyną?! Poszedł! Ciach i po wszystkim! Teraz może wjechać na bazę. 200 zł już ma! <br>Na następną transakcję nie musimy długo czekać. Przy samochodzie, zaparkowanym koło wjazdu na teren bazy, pojawiała się konewka z benzyną. Podchodzę do właściciela samochodu. Oczywiście to nie on wyniósł benzynę, nie widział, kto to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego