termosem, który opierał o udo. - Po co zaraz "po świńsku"? Mnie się powiodło, nie ukrywam, a że tobie jest źle, żeś dotąd "siekiera" i tyle, i nacierpiałeś się, słyszałem, w domu albertynów w Warszawie, to któż temu winien? Czekaj, bez złości! Spokojnie mówimy. Żal mi cię, słowo daję, przyjdź do kantoru, może w handlu urządzę albo we młynie, który z waszym szwagrem buduję...<br>- Dziękuję, obejdę się.<br>- No nie wiem. Złapałbyś u mnie cug, spojrzenie miałbyś. - Spojrzenie?<br>- Weź Grzywno, całe Grzywno, jak je widzisz. Wszystek śmietnik z gnojówką pośrodku. Wstyd, co? Ile można zacenić? - co i wstyd pan sprzedajesz?<br>- Wiadomo, sklep towarów