widzieć.<br>- Nadszedł zatem czas, aby porozmawiać o pisarstwie - oznajmił Jassmont, naumyślnie używając smakowitego, staroświeckiego "zatem".<br>- Pan zadał mi pytanie, co ostatnio napisałem, ja zastrzegłem się, że odpowiem w dalszej rozmowie. Teraz przyszedł właściwy czas, aby zaspokoić pańską ciekawość. Ostatnio pisałem dużo. Mam ukończoną powieść z czasów powstania styczniowego, opartą na kanwie autentycznych zdarzeń, jakie miały miejsce tutaj, we Wrzosowie. Nam wrzosowianom wiadomo, cóż, od dziecka obracaliśmy się, że zacytuję słowa Stefana, w zaklętym kręgu klechd domowych.<br>- Stefana? Jakiego Stefana?<br>Szyc wzdrygnął się i obruszył. - Jak to, jaki może być Stefan? Dla nas, pisarzy świętokrzyskich, Stefan jest jeden - Żeromski. Pan, no pan