przykrytymi grubym szarym albo zielonym płótnem. To naprawdę wspaniała przygoda, ze spaniem pod gwieździstym niebem, mama wzięła zapas jedzenia, tylko pociąg za mało jechał i najgorsze, nie było żadnej okazji przyłączyć się do walki, o czym nieustannie marzył Angus.<br>Także i teraz.<br>Nadal nie było bombardowań, tylko zwyczajny ostrzał z karabinów maszynowych, na szczęście nieefektywny, gdyż platformy kolejowe i masywne maszyny były niewrażliwe na kule, strzelano tylko ze względu na żywe cele, ale te zdążyły uciec w porę. Nic nowego, ale teraz Angus już fachowym i doświadczonym okiem dostrzegał małe obłoki pyłu, gdzie uderzyły kule. Po jeszcze dwóch nalotach i zachodzie słońca