Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Wielka, większa i największa
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1960
to, kiedy spotkali się, zaczęła się taka rozmowa, jakby po godzinie
dwudziestej drugiej puszczono obok siebie na pełny regulator cztery
radia.

Na wakacjach bowiem zdarzyły się różne przygody: Ika zabłądziła w Dolinie


I spróbował wstać. Ach - jakaż to była ciężka praca. Jakby całe
rozżarzone słońcem niebo zwaliło mu się na kark. A mimo to wstał.

A potem przez nieskończenie długi kwadrans dźwigał Jeana na nogi.

Jean właściwie nie bardzo pojmował, co się dzieje. Nawet nie bardzo
chyba słyszał - a na pewno już nie rozumiał, co Bob do niego
mówi. Mimo to Bob mówił. Mówił bez przerwy. Tak jakby po prostu
sam
to, kiedy spotkali się, zaczęła się taka rozmowa, jakby po godzinie <br>dwudziestej drugiej puszczono obok siebie na pełny regulator cztery <br>radia.<br><br>Na wakacjach bowiem zdarzyły się różne przygody: Ika zabłądziła w Dolinie <br>&lt;gap&gt;<br><br>I spróbował wstać. Ach - jakaż to była ciężka praca. Jakby całe <br>rozżarzone słońcem niebo zwaliło mu się na kark. A mimo to wstał.<br><br>A potem przez nieskończenie długi kwadrans dźwigał Jeana na nogi.<br><br>Jean właściwie nie bardzo pojmował, co się dzieje. Nawet nie bardzo <br>chyba słyszał - a na pewno już nie rozumiał, co Bob do niego <br>mówi. Mimo to Bob mówił. Mówił bez przerwy. Tak jakby po prostu <br>sam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego