same łóżka.<br>Przykryte wspaniałym karmazynem, który pyszni się z dala.<br>Czystość lśniącej zielenią podłogi.<br>Biel poduszek i - nikt nie leży związany.<br><page nr=87> Przepych, istny przepych.<br>Królewska komnata.<br>Watażka wskazuje mi łoże na wprost drzwi, łoże szczególne, rzec można, samodzielne, bo stojące osobno, nie w żadnym rzędzie.<br>Dotykam palcami puszystego koca w karmazynowe wzory.<br>Doprawdy jestem olśniony.<br>I wciąż nie rozumiem, co to znaczy.<br>Nie ma tu wrzasku ani krzyków, ani lamentu, ani przekleństw, ani obrzękłych, zlanych potem twarzy, ani wijących się w więzach ciał, skręconych tak, że napięta skóra, zda się, trzaśnie na żebrach.<br>Nie ma tu nic z tamtego świata, który