dałem się wplątać po rozognione uszy, odetchnąłem, jakbym<br>przełamał perfidne zaklęcie.<br> <page nr=215><br> I pozbierawszy z linoleum swoje rozrzucone szaty poszedłem jak<br>pokutnik na intencję mnogich dusz ignorantów w smutną pielgrzymkę do<br>swojego łóżka.<br> Tyle przeżyłem, a nikogo nie obudziłem...<br> Zresztą była głęboka noc, jak o jądro rzeczy.<br> Wkrótce zostałem przeniesiony z karmazynowej sali - na moje<br>szczęście, gdyż dawna komnata królów, odkąd odszedł z niej Dziadek, straciła <br>swój czar i potęgę (mimo obecności osamotnionego księcia, dla którego beznogi <br>krawiec, eks-jenerał, czy<br>Jasieńku-Rozkwitały-Pąki-Białych-Róż nie mógł być żadnym partnerem), a zamieniła <br>się w istny cyrk, odkąd zaczął po niej grasować