pieniądze, których na realizację filmu nie szczędził producent. Dzięki nim można było skłonić dystrybutorów do wynurzeń - wbrew zakazowi Amwaya, wysłać ekipę zdjęciową na amwayowskie spotkania w wielu miastach Polski, nakręcić kosztowne wstawki fabularne, napinające dramaturgię filmu - tłum z pochodniami, miażdżenie budzików przez walec drogowy, prorocze palenie kaset i telewizorów, wołanie kaskadera ze szczytu komina "Jestem wolny!", wreszcie przejmującą scenę, która może przejść do historii kinematografii: po ruchomym pasie biegną laboratoryjne szczury, ścigane przez przesuwającą się ścianę; gdy któryś zwolni, ściana przygniata mu ogonek, co zmusza go do szybszego przebierania łapkami.<br>Dederko robił ten film w łódzkiej wytwórni Contra Studio, której współwłaścicielem