w oślizgły lej<br>I nurkujemy, wirujemy...<br>A dnie się lepią coraz gęstsze,<br>W mięśniach znużenie, w mięśniach klej!<br>I łagodnieją, miękną ruchy,<br>Najpowolniejsze - jakże męczą!<br>Na schodach, młodzi, przystajemy,<br>I jak w syropie gęstym muchy<br>W mózgu zlepione myśli brzęczą.<br><br>Tylko się oczy stają większe,<br>Tylko oddechy coraz cięższe<br>I kaszel żebra nam rozsadza.<br>Przeciągły, głuchy, w izbie dudni,<br>Do gardła skacze i ujada.<br>Oddech chwytamy coraz trudniej,<br>W przekrwionych oczach fruwa sadza.<br>W ścianę stukają u sąsiada.<br><br>A za szybami ciągnie jesień -<br>Na liść ostatni dmucha mgłami.<br>I wyczerpanym, zakasłanym<br>Przygrywa miasto za szybami,<br>Jak dobrze nakręcony bąk.<br>Kołuje z