Typ tekstu: Książka
Autor: Worcell Henryk
Tytuł: Zaklęte rewiry
Rok wydania: 1989
Rok powstania: 1936
Może stary coś... jutro piętnasty... wypowiedzenie..." Wróciwszy do pokoju damskiego zastał paru nowych gości. - Służę uprzejmie - ukłonił się stawiając przed dyrektorem barszcz i bułki. - Szaszłyk już się robi, panie dyrektorze.
Czuł się uspokojony, ale pukanie nowych gości znów go wytrąciło z równowagi. W ciągu następnych minut musiał biegać po całej kawiarni i szukać ilustracyj, potem musiał iść do bufetu i do kuchni po szaszłyk .
Ilekroć zamierzał iść do kierownika, zawsze mu coś stawało na przeszkodzie. W reszcie, doprowadzony do wściekłości, kazał Kantarze uważać na rewir, a sam udał się do Steca.
- No, panie kierowniku, o co chodzi? - zapytał szorstko , chcąc głosem
Może stary coś... jutro piętnasty... wypowiedzenie..." Wróciwszy do pokoju damskiego zastał paru nowych gości. - Służę uprzejmie - ukłonił się stawiając przed dyrektorem barszcz i bułki. - Szaszłyk już się robi, panie dyrektorze.<br>Czuł się uspokojony, ale pukanie nowych gości znów go wytrąciło z równowagi. W ciągu następnych minut musiał biegać po całej kawiarni i szukać ilustracyj, potem musiał iść do bufetu i do kuchni po szaszłyk &lt;page nr=307&gt;.<br> Ilekroć zamierzał iść do kierownika, zawsze mu coś stawało na przeszkodzie. W reszcie, doprowadzony do wściekłości, kazał Kantarze uważać na rewir, a sam udał się do Steca.<br>- No, panie kierowniku, o co chodzi? - zapytał szorstko , chcąc głosem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego