zdradę, Ilona będzie go broniła. Już słyszał jej spokojny głos: może tak jest dla niego lepiej, może uwierzył, że będzie pisał inaczej, któż wie, co go zmusiło? Jemu też nie jest lekko.<br>Oczy Ilony duże, ciemne, omroczone rzęsami, spoglądały bez zmrużenia. Gniewało go to. Natarczywe, dociekające spojrzenie.<br>- Tak jak jej kazał ten dureń fotograf - żachnął się upuszczając kartonik na biurko, bo usłyszał na werandzie kroki i głos czokidara, który zapewniał, że sab już od godziny powrócił. Tak, to musiał być Trojanowski.<br>- Hallo, cóż tak siedzisz o suchym pysku? - wołał od progu. - Sezamie, otwórz się - pociągnął oburącz za uchwyty rzeźbionej skrzyni i