śmiechu, za który w czasach pani S.<br>strzelano się na pięć kroków.<br>- Drodzy moi! - woła. - Od rana na was czekam.<br>Nie pocieszyła mnie ani dziwka, ani łosoś, ani Ella Fitzgerald, która upchała czarne cielsko w tę oto skrzynkę i tak słodko stęka: Body and soul.<br>- Proszę zabrać ten koniak - nakazuję kelnerce.<br>Poczuła portfel owa sprawna, szybka, posłuszna kelnerka.<br>- Jest szampan? - pytam. - Jest. - Francuski? - A... to tylk o w "Delikatesach".<br>- Proszę - daję pieniądze. - Dwie butelki, reszty nie trzeba, śpieszymy się!<br>- Dokąd, panie bracie? - pyta z wrogim uśmieszkiem Łabędź-Twardowski.<br> - Dokąd? - Do wody, przyjacielu! Do wody, bo śmierdzisz.<br>Chce uderzyć, ale osłabł.<br>Przytrzymuję