Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
że on chce zmieniać, żeby wreszcie było lepiej. Musi się przecież zmienić.

- Nic nie musi. Pamiętasz sołtysa z Malenia? Zamknięto go pod byle pretekstem, kiedy zwyczajnie nie chciał oddać gospodarstwa do spółdzielni. Posyłałaś mu paczki i jego żonie do domu starców. Jedź, obejrzyj sobie spółdzielnię. Chyba ze dwa lata temu, kiedy byłam w delegacji, widziałam z okien pociągu pola tej spółdzielni. W listopadzie pszenica na pniu. Prawie czarna. Pewno czekali na kombajn. Nawet nie chciało im się zaorać.
- Wiem. Ale tylko sama utwierdzasz mnie w przekonaniu, że Tosiek jest potrzebny na wsi. I wielu jemu podobnych. Żeby właśnie coś się zmieniło!
- Słuchaj
że on chce zmieniać, żeby wreszcie było lepiej. Musi się przecież zmienić.<br><br> - Nic nie musi. Pamiętasz sołtysa z Malenia? Zamknięto go pod byle pretekstem, kiedy zwyczajnie nie chciał oddać gospodarstwa do spółdzielni. Posyłałaś mu paczki i jego żonie do domu starców. Jedź, obejrzyj sobie spółdzielnię. Chyba ze dwa lata temu, kiedy byłam w delegacji, widziałam z okien pociągu pola tej spółdzielni. W listopadzie pszenica na pniu. Prawie czarna. Pewno czekali na kombajn. Nawet nie chciało im się zaorać.<br> - Wiem. Ale tylko sama utwierdzasz mnie w przekonaniu, że Tosiek jest potrzebny na wsi. I wielu jemu podobnych. Żeby właśnie coś się zmieniło!<br> - Słuchaj
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego