Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
lecą. O! O tam!... Nie daj Boh... Nie daj Boh...
Odszedł mrucząc pod nosem. Był to małomówny starzyk, który do nikogo się nie odzywał. Okazało się, że nosił w sobie trwogę, jakiej nikt nie przeczuwał, tak jak on samotną nocą zapatrzony w dalekie niebo nad horyzontem. Czatował jak bezbronny żołnierz, kiedy z pyłu gwiazd wyłoni się niechybna śmierć. Niczyja wyobraźnia nie pracowała tak gorączkowo. W głębi kazachstańskiego stepu, która innym dawała łagodne poczucie bezpieczeństwa, starzyk przecierał zmęczone oczy i wpatrywał się w zachodni nieboskłon, skąd szła zagłada, jakby cień pełgających łun dalekiej wojny przemykał po nawisłym, stepowym niebie.


22
Zbliżyli się
lecą. O! O tam!... Nie daj Boh... Nie daj Boh...<br>Odszedł mrucząc pod nosem. Był to małomówny starzyk, który do nikogo się nie odzywał. Okazało się, że nosił w sobie trwogę, jakiej nikt nie przeczuwał, tak jak on samotną nocą zapatrzony w dalekie niebo nad horyzontem. Czatował jak bezbronny żołnierz, kiedy z pyłu gwiazd wyłoni się niechybna śmierć. Niczyja wyobraźnia nie pracowała tak gorączkowo. W głębi kazachstańskiego stepu, która innym dawała łagodne poczucie bezpieczeństwa, starzyk przecierał zmęczone oczy i wpatrywał się w zachodni nieboskłon, skąd szła zagłada, jakby cień pełgających łun dalekiej wojny przemykał po nawisłym, stepowym niebie.<br><br><br>22<br>Zbliżyli się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego