czas - mówił jeden z rozmówców - POKŁAD o niczym innym nie marzył, jak o oddaniu z armatki salutu dla kapitana. (s. 200) Nie umiem powiedzieć, który oficer był tym najbardziej przejęty. Można rzec, że wszyscy, a z nimi sternicy, starsi marynarze, młodsi marynarze. Chłopcy też. Sternicy, którzy opiekują się mostkiem, powiedzieli kiedyś, iż mają już tyle prochu, że wystarczy na kilka salutów po sto jeden..."<br> "Jak przypomnę sobie tę epidemiczną chęć wystrzelenia z kolubrynki - rzekł mój drugi rozmówca - myślę, że w tej gorączce jako podręcznikiem posłużono się drugim tomem ťPotopuŤ Sienkiewicza, a nauczycielem to chyba był wszystkiemu Bogu ducha winien Kmicic..."<br> "Za