Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
zmęczenie, co dalej?
Postanowili nie szukać następnych tyczek kierunkowych. Przez dwie i pół godziny wygrzebywali w śniegu jamę, aby schować się w niej. Była już godz. 22.00. Kąśliwy mróz. Worki transportowe zamarznięte na kość, trzeba je było rąbać czekanami, by wydostać ciepłe odzienie i jedzenie: konserwy mięsne i rybne, kiełbasa, ciasto. Nie potrafili rozpalić maszynki benzynowej. Nie mieli również śpiworów ani kurtek puchowych. Być może to właśnie tak bardzo się na nich zemściło. Nad ranem Magda załamała się. Co kilka minut pytała o godzinę, skarżyła się na zimno, majaczyła. Opiekowali się nią, jak mogli, ale mogli niewiele. Sami nie bardzo
zmęczenie, co dalej?<br>Postanowili nie szukać następnych tyczek kierunkowych. Przez dwie i pół godziny wygrzebywali w śniegu jamę, aby schować się w niej. Była już godz. 22.00. Kąśliwy mróz. Worki transportowe zamarznięte na kość, trzeba je było rąbać czekanami, by wydostać ciepłe odzienie i jedzenie: konserwy mięsne i rybne, kiełbasa, ciasto. Nie potrafili rozpalić maszynki benzynowej. Nie mieli również śpiworów ani kurtek puchowych. Być może to właśnie tak bardzo się na nich zemściło. Nad ranem Magda załamała się. Co kilka minut pytała o godzinę, skarżyła się na zimno, majaczyła. Opiekowali się nią, jak mogli, ale mogli niewiele. Sami nie bardzo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego