na sobie zimne, świdrujące spojrzenie. Spojrzenie każdego psychiatry przeznaczone dla każdego pacjenta.<br>- Nazwisko.<br>- Majer - odpowiadam.<br>- Dobrze!<br>Lekarz mruga do mnie porozumiewawczo lewym okiem i kiwa głową, zupełnie jakby przeprowadził mi jakiś wyrafinowany test, który wypadł nadspodziewanie dobrze. Znów puszcza do mnie oko i potrząsa głową. Zorientowałem się, że jak na kiepskim filmie o wariatach, ten lekarz ma po prostu nerwowy tik.<br>Rozpoczęło się rutynowe badanie. Pytania o datę, zawód, poczucie choroby, czy wiem, gdzie teraz jestem, i tym podobne rzeczy. Szczególnie długo wypytywał mnie o głosy, co każą mi robić, czyje to są głosy, a wreszcie uczepił się wizji: czy widzę