narastające nagle złe przeczucia, niweczące wszelkie plany, odsuwające na bok pogodne wyobrażenia o przyszłości. Zainteresowały go wtedy wróżby. Nie jakiś tam okultyzm, tarot, nowa metafizyka, ale zwyczajne, dziecinne wyliczanki. Ze wstydem i biciem serca odmierzał krokami odległość do krawężnika czy najbliższego słupa i mamrotał na przemian: "Wszystko w porządku", "Będzie kiepsko", "Wszystko w porządku", "Będzie kiepsko", albo dochodząc do ulicznych świateł, mówił sobie: "Jeżeli zdążę przejść przy zielonym, to..." Wyniki raz pocieszały, innym razem napawały lękiem. Potem pojawił się ucisk w dolnej części kręgosłupa, przypadłość mało uciążliwa, bezbolesna, a więc łatwa do akceptacji, zupełnie zanikająca przy pewnym sposobie ułożenia nóg.<br>Wtedy