twardym gruncie pozytywnej wiary, aby móc powiedzieć, jak niegdyś John Donne: "Śmierci, śmierć cię czeka", lub jak Dylan Thomas, prorokować śmierci, iż "utraci swoją władzę"? Nawet poeta (osobnik z reguły dość pyszałkowaty i zadufany) nie może na serio twierdzić, że jego słowo potrafi rzeczywiście wstrzymać upływ czasu, złagodzić cierpienie, wsadzić kij w szprychy kół Historii, czy choćby napędzić stracha potęgom tego świata i umniejszyć ziemskie niesprawiedliwości. Nie mówiąc już o tym, że nic nie jest w stanie unieważnić śmierci.<br> Nie unieważnił jej także mój wiersz - wiem o tym dobrze. Nie zatrzymałem Grażyny pomiędzy żywymi, nie wywołałem jej z krainy zmarłych. Uczyniłem