Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
to tamponik z waty.
- To leżało obok pana Tomasza - rzekł. Powąchał i kichnął potężnie.
- Tfu, to jakieś okropne świństwo - splunął.
Doktor wziął od niego tamponik, również powąchał go i schował do kieszeni.
- Nasycono go jakąś mieszaniną chloroformu, eteru i czegoś jeszcze - oświadczył. - Natychmiast stracił pan przytomność. Niech pan teraz zrobi kilka głębokich oddechów i wydechów, aż to świństwo ulotni się z pańskich płuc.
Oddychałem głęboko wilgotnym powietrzem nocy. Umysł mój zaczął pracować jasno. Podniosłem się z ziemi.
Doktor radośnie zatarł ręce.
- A więc zaczęło się - rzekł triumfująco. - Cieszę się, że dałem się namówić na przyjazd tutaj. Może nareszcie na stare lata
to tamponik z waty.<br>- To leżało obok pana Tomasza - rzekł. Powąchał i kichnął potężnie.<br>- Tfu, to jakieś okropne świństwo - splunął.<br>Doktor wziął od niego tamponik, również powąchał go i schował do kieszeni.<br>- Nasycono go jakąś mieszaniną chloroformu, eteru i czegoś jeszcze - oświadczył. - Natychmiast stracił pan przytomność. Niech pan teraz zrobi kilka głębokich oddechów i wydechów, aż to świństwo ulotni się z pańskich płuc.<br>Oddychałem głęboko wilgotnym powietrzem nocy. Umysł mój zaczął pracować jasno. Podniosłem się z ziemi.<br>Doktor radośnie zatarł ręce.<br>- A więc zaczęło się - rzekł triumfująco. - Cieszę się, że dałem się namówić na przyjazd tutaj. Może nareszcie na stare lata
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego