rozmowę, odparł, że jest bardzo zmęczony. Mają czas. Teraz trzeba myśleć o wyjeździe. Odwiózł ją kierowca ojca, zresztą i tak nie mogliby rozmawiać przy świadku. <br>Przygniatał ją taki ciężar, że uginała się pod nim jak pod kamieniem. Musiała wyjaśnić parę spraw, które dla niej stały się sprawami życiowymi. Zadecydować wreszcie, kim jest. A co ważniejsze, jakim człowiekiem był i jest jej przybrany ojciec. Słowa pani Anny utkwiły w niej głęboko. "Hitler i Walczak to to samo. Obaj wysyłali ludzi na śmierć." Tę sprawę trzeba było wyjaśnić do końca, bo jak tu żyć ze świadomością, że jej ojciec, nawet i przybrany, ma na