Typ tekstu: Książka
Autor: Pasławski Wiesław
Tytuł: 540 dni w armii
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 2001
z konserwą na kotłownię - wyjaśnił - Ale gorąca jak cholera, bo pod parą grzana. Janczur zagasił niedbale papierosa, wyjął menażkę ze swojego plecaka i zarządził:
- No to jemy, panowie! Zadźwięczały menażki. Zazgrzytały niezbędniki. Zapachniało bigosem. Grzela otworzył konserwę i rozdzielał równe, sprawiedliwe porcje między kolegów. Nawet Haczyk, mimo tego, że młoda kita, też dostał tyle samo, co wszyscy. Żołnierze rozsiedli się na wozach i wzięli się za jedzenie potrawy. Jako że od kolacji, na którą podano kilka kromek chleba, a do tego serek topiony, minęło już ponad cztery godziny, byli niesamowicie wygłodzeni. Żaden z nich nawet nie wyczuł, że bigos ten pierwszej
z konserwą na kotłownię - wyjaśnił - Ale gorąca jak cholera, bo pod parą grzana. Janczur zagasił niedbale papierosa, wyjął menażkę ze swojego plecaka i zarządził:<br>- No to jemy, panowie! Zadźwięczały menażki. Zazgrzytały niezbędniki. Zapachniało bigosem. Grzela otworzył konserwę i rozdzielał równe, sprawiedliwe porcje między kolegów. Nawet Haczyk, mimo tego, że młoda kita, też dostał tyle samo, co wszyscy. Żołnierze rozsiedli się na wozach i wzięli się za jedzenie potrawy. Jako że od kolacji, na którą podano kilka kromek chleba, a do tego serek topiony, minęło już ponad cztery godziny, byli niesamowicie wygłodzeni. Żaden z nich nawet nie wyczuł, że bigos ten pierwszej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego