ma się co do tego żadnych wątpliwości. Pomijając, że właśnie przy nich wyrośli <name type="person">Nino Meneghini</> czy <name type="person">Claudio Bertolotti</>, środkowi, których zazdrości Włochom cała Europa; to jeszcze tysiące rozkochanych w <foreign lang="eng">baskecie</> młodzieńców ma okazję oglądać w akcji świetnych graczy dwa do trzech razy w tygodniu. Wiem, że jest w tym sporo kitu i błazenady, ale umówmy się, że snobowanie się naturę czy Morse'a nie jest najgorszym rodzajem koszykarskiego snobizmu.<br>Wygląda na to, że z powodu pewnych, powiedzmy, niedogodności, graczy tego kalibru oglądać będziemy na polskich parkietach jedynie jako gości. Nie o to zresztą idzie, by zorganizować u nas ligę zawodową. Ale też