kochani, jedyni... a tu, patrzę, mój przyjaciel... Francuz... ani dudu po polsku... kapitan marynarki francuskiej... nespa? <foreign>Ekute... że wu... lublu! Mesje ... hm.</>.. tak... no?!<br>Zarówno Lucjan, jak i Zygmunt nie rozumieli po francusku. <page nr=72> Słuchali tylko bredni Dziadzi, patrząc niespokojnie na Francuza, którego zamierzenia prawej ręki już się prawie realizowały. Dziadzia, kiwając się przed lustrem, czesał swoją bródkę. Francuz odwrócił się tyłem do wszystkich i począł się odlewać na piec. Zygmunt się zerwał i podbiegł do niego, ale ten przybrał tak bojową pozycję, że Zygmunt chcąc uniknąć losu pieca, zmuszony był przeczekać czynność gościa. Dziadzia chichotał zjadliwie w kącie pokoju. Francuz zapiął się