czy raczej nie chciały się zrozumieć, umiały jednak bezlitośnie, ale i bezkarnie się poniżać. Kiedy już obie czuły się zdeptane, zbrukane, podłe i nędzne, ich nienawiść osiągała szczyt. Wiedziały, że to, co mówią, jest złe, ale to nigdy ich nie powstrzymywało. Przeciwnie...<br>- Cóż z tego, że nie mam racji, że kłamię, że jestem ohydna i zła, jeżeli mogę w ten sposób zwyciężyć, powalić przeciwnika, wygrać chociażby kłótnię. Świadomość zakłamania wcale nie uwalnia prawdy... A zresztą prawda była przyziemna, płytka, gorzka i jeszcze bardziej jątrząca.<br>Walczyły więc ze sobą nie po to, by się o czymkolwiek przekonać, lecz by zapanować, wywyższyć się