chwili, której nie można <br>pojąć, w chwili, która przedrzeźnia życie, przeskoczyć <br>każdą granicę, granicę snu i morza, schodów i oleandrów, <br>słów zwykłych i tych od święta, aby w tej jednej jedynej <br>chwili, która jest zamknięta jak banalna melodia, <br>zapomnieć<br>o tym, że istnieje język, którym się posługujemy, aby <br>ozdabiać małe kłamstwa, miasto odwrócone do nas plecami <br>wzgórz i imię śpiące grzecznie w portfelu. Bowiem świat, <br>jeśli spojrzymy nań okiem podróżnika, ale podróżnika <br>serca<br> - jeszcze tacy o dziwo istnieją - mieszka w nas tak <br>głęboko,<br>że nie możemy uwierzyć w jego cudowną morską pamięć<br>(świat<br>nie jest lądem do odkrywania, znaliśmy jego dworce