widzę nadlatującą wprost na królewski strzał. Dwa szybkie pudła powodują rozładowanie napięcia i zamiast zdenerwować, wprowadzają mnie w dobry nastrój. Nie strzelam już więcej tego wieczoru, snuję plany na jutro. Teoretycznie wiem wszystko. Znam pieśń głuszca, choć nigdy jej nie słyszałem. Wiem jak podchodzić, wielokrotnie dokonywałem tego w myślach: słyszałem klapanie, trelowanie, potem krótki korek i zaraz po nim kilkusekundowy szlif, podczas którego ptak tak głuchnie w zapamiętaniu, że nie tylko iść w tym czasie ale i strzelić można, a on nie usłyszy. Wiem też, że najdrobniejszy hałas czy ruch wykonany poza szlifowaniem niechybnie spłoszy ptaka, niwecząc dotychczasowe trudy podchodu. Ufny