śmiertelnie. <br><br>Czekam na Rysia w swojej klasie, spóźnia się jak zwykle. <br><br>Mógłbym na niedzielę pojechać do ojca, ale to jednak prawie dwieście złotych. Na jeden dzień... Może po egzaminach uda mi się wykroić chociaż ze trzy dni. <br>Przyrzekam sobie, że tym razem nie będę mu się sprzeciwiał. Po co się kłócić. Ale zawsze sobie to obiecuję, a potem mówię swoje. Na każdy temat mamy inne zdanie. Nie umiem się powstrzymać od wyrażania swojego, choć wiem, że niepotrzebnie go drażnię, że tu już nie chodzi o poglądy, a o to, że ja, jego syn, krew z jego krwi, kość z kości, też