lekarze musieli amputować przyszytą uprzednio nogę.&lt;/&gt;<br>Chłopczyk trafił na &lt;name type="org"&gt;Oddział Replantacji Kończyn&lt;/&gt; &lt;name type="org"&gt;Szpitala Świętej Jadwigi&lt;/&gt; w &lt;name type="place"&gt;Trzebnicy&lt;/&gt; pod &lt;name type="place"&gt;Wrocławiem&lt;/&gt; w następstwie wypadku, kiedy przez nieuwagę ojciec, kosząc łąkę, odciął mu stopę kosiarką. W akcji ratowniczej uczestniczyło lotnicze pogotowie ratunkowe, bo chłopca trzeba było przetransportować spod &lt;name type="place"&gt;Suwałk&lt;/&gt; do odległej o 700 km &lt;name type="place"&gt;Trzebnicy&lt;/&gt;.<br>Operacja w trzebnickim szpitalu trwała siedem godzin. Lekarze cieszyli się, że była udana. &lt;name type="tit"&gt;"Rzeczpospolita"&lt;/&gt; pisała o tym 8 lipca. Niestety, wczoraj lekarze musieli odciąć przyszytą nogę, na wysokości stawu skokowego. &lt;q&gt;- Nie było ukrwienia&lt;/&gt; - tłumaczy doktor nauk medycznych &lt;name type="person"&gt;Krzysztof Koprowiak&lt;/&gt; z &lt;name type="org"&gt;Oddziału Replantacji Kończyn&lt;/&gt;. &lt;q&gt;- To się, niestety, zdarza, bo tętnica