naokoło, jakby sprawdzał, czy wszystkie<br>rekwizyty są należycie przygotowane do sceny konfrontacji, do której<br>musiało nieuchronnie dojść.<br> - Władyś, jak my taksówką ze stacji przyjedziem, tak ty nawet i nosa<br>na podwórze nie wyściubiaj, póki ja znaku tobie nie dam - mówi<br>konspiracyjnym szeptem, patrząc równocześnie z dezaprobatą na brak<br>krawata przy kołnierzyku Kargula.<br> - A krawatka u ciebie gdzie? - pyta z wyraźną pretensją w głosie, a<br>oczkami mruga, jakby gołą babę w kąpieli zobaczył. - To niepolitycznie!<br> - Taż ty dobrze wiesz, że kawaleryjski koń chomąta nie lubiący -<br>tłumaczy się śpiewnie Kargul. - Jak ja na wybory bez krawata chodził,<br>tak i dziś mogę być.<br> - Ot