uczucie nie pozwalało na myśl, że gnębiący ją ciężar ma z nim - z Kolumbem - jakikolwiek związek. Chory, majaczący mózg wyprowadził podświadomie sylogizm: idzie do Kolumba, do życia, a ciężar hamujący każdy krok, uwieszony u jej ramion, to... Dębowy.<br>"Umarłego? Nieść umarłego!" - pamięć podsuwała głos sanitariuszki, która pierwsza upuściła na dno koc z rannym, utopionym już w niskim przejściu: Coraz częściej potykała się o leżące na dnie plecaki, części oporządzenia... Z początku, ile razy trafiła na poduchowatą miękkość leżącego na dnie ciała, stopa jej umykała w popłochu, ale z wolna przyzwyczaiła się traktować wszystko co na dnie, jako naturalne oparcie. Kiedy gdzieś