twarz,<br>włosy. Wiosła błysnęły nad głową i już<br>było po wszystkim - znów płynęliśmy środkiem, szum i łoskot oddalały<br>się, milkły, jak pomruki burzy. Omijaliśmy łachy kamieni i piasku,<br>płynęliśmy wolno w cieniu drzew.<br> Później suszyliśmy wszystko na kamiennej plaży - na wyspie. Ponton<br>leżał odwrócony do góry dnem. Obok koszule, swetry, koce, materace,<br>niebieski namiot. Kolorowe plamy na szarym tle.<br> Ojciec miał stary aparat lustrzankę, który trzymał pod ręką. Czasem<br>robił zdjęcia, zwykle wtedy, kiedy nie spodziewałem się. Na tej wyspie<br>chciał sfotografować zimorodka. Niebieski ptak znów przelatywał nad<br>rzeką. Ojciec zerwał się, chwycił aparat, kucnął i pochylił nad matowym<br>okienkiem. Strzeliła