Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
i razem zaczęli wirować po pokojach. Krysia wdzięcznie przeginała się do tyłu, a warkocze jej fruwady za nią i migały pąsowymi kokardami.

Wspomniałem wujowi o samobójstwie młodego Kołosowa. Spojrzał na mnie zdziwiony:

- Co ty mówisz? Jedenaście lat? I cóż go do tego skłoniło?

- Nie wiem... Może kobieta, w której się kochał, wyszła za mąż...

Mówiąc to pomyślałem o sobie i o tamtym dniu, kiedy po wizycie Poliny zastanawiałem się, czy nie wyskoczyć z czwartego piętra na bruk. Ale wuj źle mnie zrozumiał i powiedział z wyrzutem w głosie:

- Nie żartuj... Ten chłopiec musiał przeżyć jakiś wielki dramat... Biedne dziecko! Był przecież
i razem zaczęli wirować po pokojach. Krysia wdzięcznie przeginała się do tyłu, a warkocze jej fruwady za nią i migały pąsowymi kokardami.<br><br>Wspomniałem wujowi o samobójstwie młodego Kołosowa. Spojrzał na mnie zdziwiony:<br><br>- Co ty mówisz? Jedenaście lat? I cóż go do tego skłoniło?<br><br>- Nie wiem... Może kobieta, w której się kochał, wyszła za mąż...<br><br>Mówiąc to pomyślałem o sobie i o tamtym dniu, kiedy po wizycie Poliny zastanawiałem się, czy nie wyskoczyć z czwartego piętra na bruk. Ale wuj źle mnie zrozumiał i powiedział z wyrzutem w głosie:<br><br>- Nie żartuj... Ten chłopiec musiał przeżyć jakiś wielki dramat... Biedne dziecko! Był przecież
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego