Hej, wy, pode mną, kto w dal was niesie?"<br>"To tylko obłęd twój drga w bezkresie..."<br><br>Rozwarła okna na cztery strony,<br>I spoglądała w ten bieg szalony,<br><br>Już bór ją minął i zmierzch za borem,<br>I próżnia przed nią stała otworem.<br><br>"Hej, nogi, nogi, już braknie tchu mi..."<br>"To twój kochanek za borem szumi."<br><br>"Hej, wy, obłędni moi dźwigacze,<br>Niech więc już stanę, niech go zobaczę..."<br><br>Lecz one tylko szybkość zdwoiły -<br>Chałupie bezmiar odebrał siły.<br><br>Ktoś ją pochwycił, gdy już padała,<br>I drżał tak samo, jak ona drżała,<br><br>Ktoś ją całował, tulił i pieścił,<br>I w jej słomianej strzesze szeleścił,<br><br>Ktoś