mój mąż, momenty szaleństwa, lęki. Kiedyś ze strachu przed czymś, wcisnął się między palniki kuchni gazowej i żeby go wydostać, musiałam rozebrać całą kuchnię. Chorował, leczyłam go, pewnego dnia zaczęła mu cieknąć piana z pyska i pogryzł mnie. Lekarze twierdzili, że to wścieklizna. Nie uwierzyłam. Po dziesięciu dniach obserwacji w kocim szpitalu spotkaliśmy się, stęsknieni ogromnie. W samochodzie wbił z całej siły pazury w mój dekolt i tak, wyjąc z bólu zawiozłam go do domu. Po tym incydencie nigdy już z domu nie wychodził. Zmienialiśmy potem wielokrotnie mieszkania, domy i wszystkie przeprowadzki były planowane pod jego kątem, żeby stres był jak