niechybnie kończy się jej urwaniem, co samo w sobie jest już jakaś frajdą. Dla jeźdźca oczywiście, przecież nie dla kokota.<orig> Fuksiarze</>, którzy złapią skrzydła nieszczęsnego kura, dostają tytuły wicekrólów. Królowi dożynek, oprócz tych niewątpliwie miłych gadżetów przysługuje taniec z ... jednym z tych mrocznych facetów w czarnym fraku, co to wieszali kokota na bramie. Pewnie aby nieco oszczędzić wrażeń, dość licznych jak na jeden dzień, przed tańcem zawiązuje się mu oczy. Pod koniec jakiegoś skocznego, niemieckiego obertasa, nasz zziajany i zakręcony król popychany jest w objęcia jednej z pląsających wokół tancerek serbołużyckich (dobrze, że nie koni arabskich). Na którą upadnie, na tą