Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
do stolicy się wozi toboły, a nie z powrotem?
Miasto głoduje, tak jak i my w Krakowie.
Wieczorem, żegnany tkliwie przez krewniaka, wsiadł Janek
do warszawskiego pociągu. "Dobrze się stało - pomyślał - że
go odnalazłem. Gdyby w przyszłości zdarzały mi się wypady do
Warszawy, miałbym na Floriańskiej punkt etapowy".
Monotonny stukot kół o szyny działał usypiająco. Janek,
mimo niesamowitego tłoku, co chwila zapadał w drzemkę.
Wreszcie po dłużącej się podróży pociąg dojechał do peronów
Dworca Głównego w Warszawie.
Był ranek. Ludzie zdążali do pracy. Gospodynie z koszykami
spieszyły do sklepów po nędzne kartkowe przydziały bądź
po inne, mniej legalne zakupy.
Janek doszedł
do stolicy się wozi toboły, a nie z powrotem?<br>Miasto głoduje, tak jak i my w Krakowie.<br> Wieczorem, żegnany tkliwie przez krewniaka, wsiadł Janek<br>do warszawskiego pociągu. "Dobrze się stało - pomyślał - że<br>go odnalazłem. Gdyby w przyszłości zdarzały mi się wypady do<br>Warszawy, miałbym na Floriańskiej punkt etapowy".<br> Monotonny stukot kół o szyny działał usypiająco. Janek,<br>mimo niesamowitego tłoku, co chwila zapadał w drzemkę.<br>Wreszcie po dłużącej się podróży pociąg dojechał do peronów<br>Dworca Głównego w Warszawie.<br> Był ranek. Ludzie zdążali do pracy. Gospodynie z koszykami<br>spieszyły do sklepów po nędzne kartkowe przydziały bądź<br>po inne, mniej legalne zakupy.<br> Janek doszedł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego