same, dzwoniły telefony od <orig>headhunterów</>. Gdy poczuł, że w firmie zrobił już, co było do zrobienia, przeniósł się do "Super Expressu". Odpowiadał za cały region północny od Suwałk po Kołbaskowo z Toruniem i Bydgoszczą włącznie. Tam zastała go recesja, a ponieważ w firmie redukcje szły od góry, poleciał w pierwszej kolejności.<br><br>Założył własną firmę szkoleniowo-doradczą. Na rynku szło raz lepiej, raz gorzej, ale szło. Do czasu, gdy zderzył się czołowo z Polonezem. Rekonwalescencja trwała kilka miesięcy i musiał zawiesić działalność. Zatrudnił się w TP SA, która oddelegowała go do Olsztyna, do pracy przy sprzedaży reklam do szykowanej właśnie książki telefonicznej