milicjanci głupieją i zostawiają Dżabę w spokoju. Następnego dnia spotykają się na tej samej dyskotece, Dżaba kończy właśnie trzeciego drinka, ich oczy się spotykają, to ty żyjesz, zdają się mówić oczy milicjantów, którzy oczywiście są w cywilu i udają rozbawionych turystów, choć może urwali się ze służby, kim są ci kolesie, zdają się mówić oczy Dżaby. Wreszcie dwaj milicjanci podchodzą i przepraszają Dżabę, tłumacząc się koniecznością wykonywania rozkazów i surowością przełożonych, choć poprzedniego dnia nikt ich do pałowania nie zmuszał, robili to z własnej woli i z żarliwością wręcz religijną. Dżaba patrzy na nich z lekką pogardą, gliniarze pobrzękując coś niewyraźnie