nie teraz, już ja wiem najlepiej, ile zostało z jej urody).<br>Gdy jej powiedziałem, pewny entuzjazmu, wybuchu radości, i już z góry zakłopotany wyobrażeniem jej dziecinnej egzaltacji, już skrępowany mającym nastąpić uściskiem jej tęgich, muskularnych ramion, przystanęław półkroku, dokładnie tak jak to robi na scenie, falbana jej strasznego szlafroczka w kolibry, przywiezionego z Brukseli, wsparła sięo uniesionąpiętę, dziecięco po kąpieli różową, straszny szlafrok w kolibry (nie cierpię!) targnięty gestem jej rąk najeżył się gęstym, jak u sutanny, rzędem guziczków, rozwarł swe poły, zobaczyłem piersi mojej Nel, lewą omdlałą i prawą, która się dźwignęła wraz z wyciągnięciem ręki, <page nr=161> karminowa sutka, lśniąca od